Drodzy Moi!
Postanowiłam rozszerzyć swoje działania w sieci i stworzyłam nowe, personalizowane miejsce. Przeniosłam tam ZDROWE OBSESJE, ale też będę pisała o innych ważnych sprawach. Co najważniejsze, chcę pisać częściej. ;).
Zainteresowanych serdecznie zapraszam ;) ! https://annadec.com/
Pozdrawiam,
A.
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą blogger. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą blogger. Pokaż wszystkie posty
niedziela, 5 czerwca 2016
środa, 30 marca 2016
Niecodzienna codzienna gimnastyka
Często spotykam się z tym, że ktoś zauważa moje wystające kości policzkowe (odstające policzki). Niektórzy nawet potrafią zadać pytanie, co wstrzykuję. :) Jeszcze nic i nie wiem, czy kiedyś coś w te policzki wstrzyknę :). Mam na to inny sposób.
Po pierwsze, nie zawsze są one tak ładnie widoczne. Wystarczy, że zjem nieodpowiednio (za dużo cukru i glutenu), wypiję za dużo mocniejszych trunków, to policzki szybko wtapiają się w krągłą buzię. To nadmiar limfy, który trzeba jakoś odprowadzać.
Wspominałam kiedyś o tym, że mięśnie są sercem limfy i odprowadzają ten zbędny płyn, kiedy są uruchamiane, ćwiczone. Odnośnie buzi, tu też nie można zapominać o gimnastyce. Może to śmiesznie zabrzmi, ale często, jak jadę do pracy, ćwiczę sobie buzię, tak aż bolą policzki. Jest to też częścią ogólnej rozgrzewki aparatu mowy przed pracą na antenie.
1. Podstawowe ćwiczenie, to powtarzanie głosek, ostentacyjnie, nienaturalnie wyciągając usta, mówię : A, E, I, O, U.
2. Kolejne ćwiczenie, to układanie ust do A, U i tak aż do lekkiego bólu :)
3. Robię też ostentacyjne "dzióbki", tak jakby uśmiechały się policzki.
4. Odpowiedni makijaż też pięknie podkreśla poliki ;).
5. W domu, po demakijażu często masuję buzię, metodami, które są dostępne w sieci.
6. To co jeszcze bardzo pomaga, dużo się śmieję. Owszem mam przez to głębsze mimiczne zmarszczki, szczególnie przy kącikach ust, ale kiedy się uśmiecham, ich nie widać, a nawet bardziej podkreślają uśmiech.
7. Kiedy robi się cieplej, często robię na buzię zimne okłady, nawet lodem, przez delikatną ściereczkę. To bardzo poprawia ukrwienie, a co za tym idzie kolor skóry. Jeżeli ma się cerę naczynkową, zimno powinno być umiarkowane ;).
8. Ważna jest też suplementacja, nasza skóra uwielbia wit. C, D, A i E , naturalny kolagen, kwasy OMEGA 3....
A wiosną będzie na pewno więcej powodów do uśmiechu, czego Wam i sobie życzę.
Na zdrowie,
A.
wtorek, 1 marca 2016
Więcej tlenu, proszę!
Bywają dni, podczas których czuję się tym wszystkim przytłoczona. Ba! Nawet nie dni, a miesiące. Taki był luty. Trudny.... Planowałam od jakiegoś czasu wizytę u specjalistów od medycyny naturalnej. Dzięki temu, miałam wiele wymówek, jadłam dużo tego, czego nie powinnam i ... czułam się coraz gorzej. Aż wreszcie, w minioną niedzielę, odwiedziłam naturalistów. Po stawianiu diagnozy przez ok. 3h, wiem o sobie dużo więcej i wiem, że Hashi to nie wszystko. Mój obecny cel? Wieloetapowe oczyszczanie organizmu. Na blogu będę zdradzać Wam kilka sposobów, które ewidentnie mi pomagają.
![]() |
Tu na wieczornym dyżurze;). |
Minęły 3 dni i czuję już pewną różnicę. Jednym z wielu sposobów, który mi zalecono jest picie przefiltrowanej, przegotowanej wody z ok. 10 kroplami wody utlenionej 3% z domieszką np. soli niejodowanej, najlepiej takiej w zielonym worku do kiszenia warzyw lub soli himalajskiej. Robię to i czuję się wewnętrznie dotleniona, przede wszystkim czują to moje jelita, do tej pory bardzo leniwe.
Woda utleniona pomaga zabijać beztlenową, patogenną mikroflorę, grzyby typu Candida i nie tylko. Wokół jej zastosowania jest wiele kontrowersji. Jednak jest książka, która wszystko ładnie wyjaśnia i moje wątpliwości rozwiewa. To książka Iwana Pawłowicza Nieumywakina pt. "Woda utleniona- na straży zdrowia". Informacje na ten temat znajdziecie także tu:
http://www.vismaya-maitreya.pl/naturalne_leczenie_lecznicze_wlasciwosci_wody_utlenionej.html
Myślę, że stanie się to moją kolejną zdrową obsesją. I co ważne, ja piję nieco ponad 2 l dziennie, tylko małymi łykami. :) A wodę przygotowuję w domu, jak nie zdążę, to oczywiście robię miksturę z wodą mineralną bądź źródlaną.
Na zdrowie!
Pozdrawiam,
A.
Etykiety:
ania dec,
anna dec,
antyrakowe,
blogger,
health,
healthy,
keep fit,
krążenie,
na zdrowie,
sposób na raka,
styl życia,
tlen,
toksyny,
vitamin,
zdrowe nawyki,
zdrowe obsesje,
zdrowie
poniedziałek, 8 lutego 2016
Moc rosołu!
Chorobom autoimmunologicznym bardzo często towarzyszy problem przemiany materii i wadliwości jelit, o które trzeba dbać szczególnie. Pomagają w tym rosoły. Te które ja preferuję, to rosoły na mięsie z indyka, perliczki, kaczki, wołowiny i na podrobach (wątróbka niemalże każda, poza kurzą). Warto gotować za każdym razem rosół w innej kombinacji. U mnie, co drugi rosół jest też na kościach, np. szpondrze. Zaleca się gotowanie wywaru na kościach szpikowych, co jest dla nas solidną dawką naturalnego kolagenu.
Poza opcją odmładzającą i wzmacniającą stawy dzięki kolagenowi , rosół ma wiele innych, cennych właściwości. Jest bogaty w aminokwasy, które mają działanie przeciwzapalne, stąd wzmacnia odporność i pomaga przy przeziębieniach, idealny na kaca. Korzystnie wpływa na błonę śluzową żołądka, łagodzi stany zapalne, wyściela jelita zdrowymi związkami, co usprawnia trawienie. Działa wzmacniająco na stawy i skórę :).
Już chyba nie dziwicie się, dlaczego rosół to moja kolejna zdrowa obsesja. Uczę się go gotować na wiele sposobów. Poniżej kilka wskazówek, które w mojej kuchni się sprawdzają.
1. Ostatnio zrobiłam rosół z golonki indyczej i szpondra. By rosół był czysty, mięso wrzucam do garnka z zimną wodą i GOTUJĘ na małym ogniu (czekam do pierwszego, krótkiego zagotowania).
2. Kiedy tylko zacznie się gotować, zdejmuję z ognia i przelewam przez sitko. Opłukuję mięso, przepłukuję garnek i od nowa zalewam wodą (ok. 6 l)
3. Na małym ogniu gotuję mięso z 5 liśćmi laurowymi, kilkoma ziarnami ziela angielskiego i kolorowego pieprzu, dodaję sól himalajską ok. 2 płaskich łyżeczek .
4. Po godzinie dorzucam kurkumy, czosnku niedźwiedziego, lubczyku, natki pietruszki, tymianku, majeranku, gałki muszkatołowej. Wszystko na oko, ale nie jest to jedna szczypta. Średnio 2 łyżeczki.
5. Mięso z przyprawami gotuję ok. 3 godzin. Dorzucam włoszczyznę, musi być por, jakieś 5 marchewek, pietruszek plus cała nać, 1 cebula, ćwiartka selera. Warzywa wrzucam obrane, ale całe. To ważne, by zachowały jak najwięcej witamin i minerałów.
6. Całość gotuje jeszcze przez 1-2 godz. Cały czas garnek przykrywam w 70 % :)
7. Nigdy nie używam kostek rosołowych, przypraw "vegetopodobnych". Mięso musi być z pewnego źródła.
Rosół zazwyczaj piję lub jem z warzywami. Porcje z makaronem dostaje Mąż ;). Na rosole robię później zupy kremy, a mięsko zapiekam i wykorzystuję do sałatek, bądź drugiego dania . :)
Na zdrowie, smacznego!
A.
Etykiety:
ania dec,
anna dec,
blogger,
detox,
dieta,
food,
good ideas,
keep fit,
koktajl,
kurkuma,
nawyki,
oczyszczanie,
protokół autoimmunologiczny,
rosół,
zdrowe gotowanie,
zdrowe obsesje,
zdrowe przepisy
czwartek, 14 stycznia 2016
O mały włos!





pozdrawiam ciepło,
A.
Etykiety:
ania dec,
anna dec,
beauty hair,
blog,
blogger,
Hashimoto,
health,
jak mieć zdrowe włosy,
journalist,
marzenia,
zdrowe obsesje,
zdrowe włosy,
zdrowie
piątek, 27 listopada 2015
Od czego zacząć, jak już czuję, że to to?
W tytule celowo podałam, że możemy czuć, podejrzewać, że to, co nam dolega, to Hashimoto. Nigdy nie możemy mieć 100% pewności. Chyba, że znajdzie się taki ktoś, kto spośród szeregu objawów wspólnie występujących przy wielu dolegliwościach, wyróżni jeden, może dwa czynniki świadczące o tym, że to na co cierpimy, to na pewno Hashi. Zawiłe to nieco, wiem. Jednak może moje doświadczenia komuś pomogą z tym żyć. Mnie samej nie jest tak lekko. Stąd taka ekspansja wrażeń w sieci.
Prawie regularnie zdarza się tak, że mam wrażenie powrotu do punktu wyjścia, że już nie mam siły, nie wszystko się sprawdza. I znów weryfikuję to, co wiem. Przynajmniej nie jest nudno. :) Po ponad rocznym poszukiwaniu, chyba znalazłam lepszą metodę. Szukam części wspólnych tego, co doradzają różni eksperci. Jedno jest pewne, na każdego coś zadziała w mniejszym lub większym stopniu.

Eliminujemy gluten, nabiał i ograniczamy mocno spożycie cukru. Owoce też warto ograniczyć, jeść między 12-16, maksymalnie 2 porcje dziennie. Pijemy dużo wody (od 2 do 3 l), małymi łykami. Rezygnujemy z herbaty czarnej i zielonej. Zacznijmy ograniczać kawę, aż do całkowitego wyeliminowania jej. Czas zacząć redukować spożycie alkoholu. A jeżeli już, to lampka czerwonego, wytrawnego wina.

Na razie to wystarczy. Jakoś przez to przebrniemy. ;)
Na koniec dodam, że , aby zrozumieć, jak żyć z Hashimoto, najlepiej konsultować się z alergologiem, dietetykiem, endokrynologiem, gastrologiem, a nawet psychologiem. Ten intruz występuje na wielu płaszczyznach. Brzmi strasznie, ale jak otworzymy się na poszukiwanie i wiedzę, będzie całkiem znośnie. Cierpiących na tę dolegliwość jest więcej niż nam się wydaje. A co ważne, nadal wielu bagatelizuje problem. By Wam sprawę nieco rozjaśnić, podrzucam link do ciekawego wywiadu. Inspirujmy się i nie dajmy się zwariować ;).
http://hipoalergiczni.pl/prosto-zdrowo-zdrowe-odzywianie-wg-danuty-mylek/
środa, 4 listopada 2015
Jak rozpoznać intruza?
Często czujesz zmęczenie, zmiany nastroju? Tyjesz, czujesz, że puchniesz, masz twardy, wzdęty brzuch? Nawet w gorące dni śpisz w ciepłej piżamie, marzniesz w nogi, masz zimne ręce? Do tego wszystkiego wypadają Ci włosy. Zdarza się, że masz refluks, po całym dniu skromnego jedzenia i tak czujesz się ciężko? Twoja kobieta to bogini, Twój facet to "mega ciacho", ale nie masz chęci na zbliżenia, bo nie lubisz siebie? Skąd te problemy z libido? Bardzo prawdopodobne, że cierpisz na Hashimoto. Ale niewielu lekarzy w 100% to potwierdzi, bo nie ma na to twardych danych. Pomimo XXI wieku nie odkryto metody, która pozwoliłaby to dokładnie określić.
Pierwsze, co możesz zrobić, to zgłosić się do internisty, by przepisał skierowanie na ogólne badania, wszelkie możliwe jakie są. Poproś też, by nie zapomniał o skierowaniu na badanie TSH. Kiedy te wyjdzie w normie, a Ty nadal czujesz, że coś jest nie tak, umów się do endokrynologa. Tutaj znów prośba o rozszerzone badania, niezbędne przy tarczycy: fT3, fT4, przeciwciała przeciwtarczycowe anty-TPO, anty-TG i anty-TR. Warto zrobić też USG. U mnie na początku było bardzo wysokie TSH, co wskazywałoby na niedoczynność. Kiedy jednak zrobiłam więcej szczegółowych badań, lekarz widząc stanowczo zbyt wysoki poziom przeciwciał anty-TPO i zdjęcie USG stwierdził, że najprawdopodobniej to Hashimoto. Zakres graniczny anty-TPO to 100-200 U/ml , jeżeli mamy więcej i podwyższone TSH, powyższe objawy nas dotyczą. Wtedy możemy podejrzewać, że ma nas ten typ. Tak jak ok. 12% populacji, głównie kobiety.
To choroba przewlekła, wymaga od chorego ogromnych pokładów cierpliwości. Izabella Wentz w swojej książce "Zapalenie tarczycy, Hashimoto" trafnie to określiła:
- Organizm zostaje uwikłany w błędne koło immunologicznego przeciążenia, niewydolności nadnerczy, dysbiozy przewodu pokarmowego, upośledzonego trawienia, nieprawidłowości w wydzielaniu hormonów. Błędne koło destrukcji będzie kontynuowane w danym kierunku siłą rozpędu, dopóki nie zostanie przerwane przez interwencję z zewnątrz.
Tylko tyle i aż tyle. Małe kroki, dużo cierpliwości i relaks. To na początek. Jeżeli nie robiłeś jeszcze badań, a podejrzewasz, że masz tę dolegliwość, zrób sobie jakąś przyjemność, szukaj relaksu każdego dnia, uspokajaj organizm snem. :) Później zacznij stopniowo zmieniać swoje nawyki, styl życia na ten bliższy naturze, ale mocno zredukowany. Na początku jest to trudne. Nie bój się popełniać błędów i ciągle zaczynać od nowa.
Warto pogłębiać wiedzę na temat choroby, dużo o niej czytać i żyć pogodniej. Nie dawać się stresowi, bo to siła napędzająca naszego wroga. ;) Ja spróbuję pomóc Ci pośrednio żyć z tym, bo sama z tym walczę. Razem będzie raźniej. Tylko pamiętaj, nie jestem lekarzem. Sama korzystam z pomocy wielu specjalistów: alergologa, dietetyka, psychologa, endokrynologa, zaprzyjaźnionego trychologa. Choroba wymaga indywidualnego podejścia, stąd ja mogę być jedynie przykładem, ale nie wzorem. Inspiruj się i słuchaj swojego organizmu. Pokochaj siebie, nie pielęgnuj złych emocji, bo tylko wtedy możesz obdarować Miłością i dobrem innych.
Przesyłam serdeczności,
A.
P.S. Poniżej 2 książki, które bardzo pomogły mi zrozumieć, z czym mam do czynienia. Ta pierwsza dostępna jest tylko w USA. Jeżeli macie tam kogoś, niech Wam koniecznie kupi.To życiowy przewodnik Hashimotek i Hashimotów :). Jak nie, mój blog może Wam jakoś pomoże.
niedziela, 18 października 2015
Ciągle zaczynam od nowa...
Wracam właśnie z pogody wyjazdowej do Uniejowa. Aura była iście jesienna, ale wszystko wynagrodziła pyszna kuchnia. Lokalni szefowie kuchni pokazali nam, jak wykorzystują największy skarb tego miejsca - wodę termalną, słynną solankę uniejowską, w swoich recepturach.
Solanka uniejowska to lokalna "żyła złota", przede wszystkim ze względu na swoje właściwości lecznicze dzięki wysokiej zawartości składników mineralnych (ich stężenie jest wyższe niż w wodzie morskiej). Do tej pory miasto wykorzystywało te wody do regeneracji i przywracania zdrowia,odzyskiwania sił witalnych od zewnątrz,w kąpieli termalnej. Niedawno wpadli na pomysł, by dobroczynny wpływ wody wykorzystać w regionalnej kuchni. Moje kubki smakowe podbiły ogórki z Zagrody Młynarskiej kiszone w tej solance.Przepyszne i zdrowe! Wracam do domu z siedmioma słoikami :).
Szefowie kuchni przygotowali barszcz czerwony na wodzie termalnej, perliczkę peklowaną w uniejowskiej solance i ziołachoraz grasicę cielęcą marynowaną w solance na warzywach jesieni z grzybami. Wszystko obłędnie pyszne, delikatne i nieprzesolone, bo dzięki solance smak potraw charakterystycznie się podkreślił.
Dlaczego dzielę się tym z Wami? Może ktoś niedawno zdiagnozował lub zdiagnozuje tę chorobę. Chcę pocieszyć, wesprzeć: nie ma nic złego w tym, jak wiele razy uda się Wam złamać zasady diety. Budowanie tej żelaznej dyscypliny to długi proces. Myślę, że przede mną jeszcze kilka takich "czasów Jokera". Ale nie dajmy się zwariować, możemy żyć jak chcemy. Ważne, że się staramy i walczymy, mamy prawo się złamać, ale zawsze chcieć wracać na ścieżkę przyjemnej niewoli diety;)... zdrowego stylu życia, to lepiej brzmi. Mój czas rozpusty kończę dziś. A na zdjęciach to,jak wyglądał ten Joker
;).
Jak będziecie mieć dość moich przyszłych wpisów o tym zdrowym stylu życia, zawsze możecie wrócić do tego ;). Po jakimś czasie gwarantuję Wam, że będziecie mieć mniej takich niezdrowych zachcianek.
Ściskam i pozdrawiam ciepło,
A.
środa, 14 października 2015
Blogowa reaktywacja
Drodzy Moi,
po długiej nieobecności, czas dodać sobie obowiązków. Było trochę zawirowań, ale najwyższa pora,po długim buntowaniu się, wejść w komitywę z Hashimoto. O sposobach radzenia sobie z tym
i nie tylko będę pisać właśnie tu. Często w pośpiechu, ale liczy się przekazanie Wam cennej treści. Bo to wszystko wpisuje się w "zdrowe obsesje ". Z takimi lepiej żyje się nam i z nami ;).
i nie tylko będę pisać właśnie tu. Często w pośpiechu, ale liczy się przekazanie Wam cennej treści. Bo to wszystko wpisuje się w "zdrowe obsesje ". Z takimi lepiej żyje się nam i z nami ;).
Do częstego zobaczenia? I hope so,so,so;).
Buziaki 😘
A.
Zdjęcie: Paweł Sierakowski
Subskrybuj:
Posty (Atom)