środa, 20 kwietnia 2016

Siarka organiczna MSM

 Ostatnio przeżywam pewien rodzaj buntu i wkurzenia na Hashimoto. Przede wszystkim dlatego, że daje to wiele ograniczeń żywieniowych. A dla osoby zakochanej we włoskiej kuchni, mieszkającej naprzeciwko pizzerii, jest to prawdziwa udręka. Ostatnie 2 tygodnie, to 3 pizze w moim żołądku. To pyszny obiad, surówki i zupy ze śmietaną. :) To było przepyszne. A teraz czuję się  znów słabiej, gluten robi swoje. Gorzej śpię, puchnę, czuję ucisk w okolicach tarczycy. Kolejny raz i na pewno nie ostatni, przekonuję się, że za uleganie pokusom, płacę wysoką cenę. Dlatego z chęcią wracam do rygorów diety dla Hashimotek. Częściej, niż dieta, denerwuje mnie postawa społeczeństwa, które bagatelizuje tę dolegliwość, często wyśmiewając to i zarzucając uleganie modzie na Hashimoto. Bardzo bym chciała w tym przypadku być bardzo niemodna. Uwielbiam gluten, uwielbiam mleko, uwielbiam śmietanę, uwielbiam sery, uwielbiam wszystko to, czego jeść nie mogę. I nie dlatego, że od tego tyję, tylko dlatego, że po takim jedzeniu czuję się źle. Jest mi trudniej się skoncentrować, czuję się ospała, mam zły nastrój, niższe ciśnienie, czuję ucisk w okolicach tarczycy. A to, że puchnę doprowadza jeszcze bardziej do szaleństwa. Stąd moja potrzeba szukania patentów, które będą zdrowymi nawykami, zdrowymi obsesjami, wspierającymi mój organizm. 

 Jakiś czas temu odkryłam coś, co doskonale wzmacnia nasze komórki, regeneruje organizm i nawet upiększa. To siarka organiczna (MSM). Teoretycznie łatwo byłoby nam zadbać o jej dostarczanie jedząc m.in. surowe warzywa. Ale warzywa, które się uprawia, a nie hoduje. Wszelkie dodatki chemiczne, gotowanie, zamrażanie, eliminuje siarkę. Trzeba ją dostarczyć organizmowi bezpośrednio.
 W sieci jest coraz więcej artykułów na jej temat, dlatego opiszę to w skrócie. Skupię się na tym, co daje regularne spożywanie MSM. To biały proszek, który łatwo rozpuszcza się w wodzie. W smaku jest gorzka. Ale warto, by stała się naszą zdrową obsesją ;). Ma ogromne znaczenie w profilaktyce oraz leczeniu. Wzmacnia błony, które otaczają nasze komórki, dzięki czemu lepiej się nawadniamy, dostarczamy organizmowi więcej witamin i minerałów. Pomaga walczyć z alergiami, pasożytami i toksynami. Badania wykazują, że jest pozbawiona skutków ubocznych. Ja rozpuszczam jedną płaską łyżeczkę w butelce wody. To moja dzienna dawka. Po dobie MSM dociera do niemalże wszystkich tkanek, a to, co nie zostanie poddane procesowi przemiany materii jest wydalane z organizmu po ok. 96 godzinach.
 Warto zacząć ją przyjmować w mniejszej dawce, by sprawdzić, jak na nas działa. Pierwszego dnia przyjmujemy 1 g, jak wszystko będzie ok, dawkę można zwiększyć. Już 5 g dziennie po ok. tygodniu stosowania wpływa na zmniejszenie chronicznego zmęczenia. A regularne stosowanie MSM pomaga budować mięśnie, poprawia kondycję skóry, włosów, paznokci. Pomaga w odbudowie kolagenu, korzystnie wpływa na stawy. Zewnętrzne stosowanie siarki pomaga usunąć blizny, skóra się dużo lepiej regeneruje.
 Ja już zdążyłam się od tego uzależnić i zastanawiam się, dlaczego odkryłam to tak późno. Jeżeli ktoś chce poznać więcej szczegółów, zachęcam do przeczytania tego artykułu: http://www.sygnaturazdrowia.pl/suplementy/msm-po-prostu-siarka/ 


Na zdrowie! 
Pozdrawiam ciepło i lecę na rower :)
A.